Harry obudził wszystkich o 4:20. Wiedziałam, że będziemy
musieli wcześnie wstać, ale o 4?! Spałam tylko pięć godzin, więc jestem
niewyspana, z resztą jak wszyscy. Loczek nawet nie pozwolił nam się ubrać,
powiedział tylko żebyśmy wzięli bluzy, bo jest trochę chłodno. Wyszliśmy z
domu. Wszyscy wyglądali śmiesznie, tacy zaspani. Harry tylko szedł radośnie.
Prowadził nas gdzieś. Ja nawet nie patrzyłam gdzie tylko szłam za Harrym
parząc, gdzie kierują się jego nogi.
- Jesteśmy. Usiądźcie sobie. – powiedział Hazza.
Usiadłam obok Loczka, opierając się o drzewo. Znajdowaliśmy
się na jakimś pagórku, z którego było doskonale widać morze.
- No i co Harry? Morze to ja już nieraz widziałem. –
powiedział bez zachwytu Zayn.
- Poczekajcie chwilkę. Często tu przychodziłem gdy byłem mały.
Niedługo po tym, Harry powiedział, że to już. Naszym oczom
ukazał się skrawek słońca. Z chwili na chwilę było go coraz więcej. Przyznam,
że bardzo mi się to podobało. Niby już nie raz widziałam wschód, czy zachód
słońca, ale nad morzem, z takiej perspektywy, jeszcze nigdy. Wszyscy siedzieli
z oczami wbitymi w ten przepiękny widok. Trwało to jakieś 15 minut. Zza
horyzontu pojawił się ostatni skrawek słońca. Harry spojrzał się na mnie tymi pięknymi, zielonymi oczami. Po chwili czule mnie pocałował. Siedzieliśmy,
wpatrzeni jeszcze przez chwilę w ten widok. Pierwszy wstał Niall. Oczywiście
zgłodniał. Wszyscy wstaliśmy i ruszyliśmy w stronę domu. Już nie chciało mi się
spać, bo się rozbudziłam. Udaliśmy się całą grupką do kuchni. Zaczęliśmy robić
cały stos kanapek. Przyznam, że było trochę zamieszania. 7 osób w kuchni =
chaos. Na reszcie skończyliśmy. Kuchnia wyglądała, jakby przeszło przez nią
tornado. Pewnie ja z Jess będziemy musiały
to sprzątać, bo żadnemu z chłopaków nawet to do głowy nie przyjdzie.
Teraz zrobiło się już cieplej, więc wyszliśmy na taras. Usiedliśmy przy dużym,
drewnianym stole i zajadaliśmy kanapki. Po chwili zauważyłam, że nie ma z nami Louisa.
Pewnie poszedł do toalety. Po chwili jednak wrócił. Trzymał w ręku wąż
ogrodowy. Wszyscy domyślaliśmy się jego zamiarów, jednak wstać nie zdążyliśmy.
Strumień wody ochlapał wszystkich. Zaczęła się bitwa. Chłopaki wyrywali sobie
wąż. Każdy chciał być po drugiej stronie. Biegaliśmy jak opętani. Po kilku
minutach odezwał się Liam.
- Ej, haha. Dobra koniec.
- No, już starczy. – dodała Jessica.
Wszyscy już się uspokoiliśmy. Jednak nie wszyscy. Louis
jeszcze po razie oblał każdego krzycząc: „Wygrałem tę bitwę! Wygrałem!”. Już
chyba nikt nie miał siły się z nim ‘pojedynkować’. Rozeszliśmy się do pokojów,
żeby ubrać się w suche rzeczy. Dziś ubrałam się w dżinsowe spodenki, bluzkę na
krótki rękaw, niebieskie trampki i dobrałam dodatki. Włosy spięłam w kucyka. Zeszłam
na dół. Chłopaki siedzieli na dole ze smutnymi minami.
- Emm, słuchaj. Dzwonili do nas i musimy jechać. Dziś mamy
wywiad. Za pół godziny przyjadą po nas.
- No dobra, trudno. W końcu jesteście sławni.
- Nie będziesz sama, Jess zostanie z tobą.
- Nie no spoko, nie jestem zła.
- Jedzie się tam około godziny. Przygotowania trochę
potrwają, sam wywiad pewnie dość szybko zleci. Myślę, że będziemy około 17:00 w
domu.
- Ok.
Chłopaki chwilę z nami pogadali. W pewnej chwili do Liama zadzwonił
ich szofer, powiedział, że już czeka. Chłopcy wyszli z domu no i pojechali.
Niby nie będzie ich tylko kilka godzin, ale już jestem smutna. Jess też nie dopisuje
humor.
- Hej, chyba nie będziemy siedzieć w domu?! – zapytała.
- No raczej nie. Coś proponujesz?
- Może przejażdżkę rowerową?
- No w sumie… czemu nie! – odparłam.
Wyjęłyśmy rowery i ruszyłyśmy w nieznane nam tereny. Jechałyśmy
kilka minut. Wjechałyśmy do jakiegoś lasku i jeździłyśmy ścieżkami. Po drodze
rozmawiałam z Jess na różne tematy. O Zaynie, Harrym i ogólnie o życiu. Jechałyśmy
i jechałyśmy, gdy nagle zobaczyłam coś,
co mnie zaniepokoiło.
- Jess, tam coś jest, to chyba pies.
- Gdzie?
- No tam, patrz. – powiedziałam schodząc z roweru.
Podeszłyśmy bliżej pies był przywiązany do drzewa. Ktoś
musiał go tam zostawić. Jak tak w ogóle można? Na szczęście do plecaka
spakowałam butelkę wody i po kanapce dla mnie i Jess. Postanowiłam nakarmić
pieska. Podałam mu kanapkę. Nawet nie zauważyłam, kiedy ją zjadł, taki był
głodny. Odwiązałam go i pogłaskałam. Polubił mnie i Jess, bo ciągle chciał na
lizać po twarzy. Nie mogłam tak zostawić tego psiaka. Wsadziłam go do koszyka
przyczepionego do roweru. Może nie było mu za wygodnie ale jakoś musiałam go
dowieść do domu.
W końcu dotarliśmy pod dom. Wyjęłam pieska i przygotowałam mu
w domu legowisko. Od razu się położył, i zasnął. Wyglądał ślicznie. Usiadłam z
Jess, żeby trochę odpocząć. Włączyłyśmy telewizję i obejrzałyśmy jakiś film.
O 17:26 do domu weszli rozradowani chłopcy. Harry pocałował
mnie w policzek a Zayn, Jess. Liam zapytał spokojnym głosem:
- Co tu robi pies?
- Znalazłyśmy go dzisiaj w lesie. Był przywiązany do drzewa.
Zabrałyśmy go ze sobą. – odparła Jess.
- Aaa. To dobrze, że go nie zostawiłyście. – powiedział Niall.
- A jak się wabi? – zapytał Louis.
- Jeszcze nie wymyśliłyśmy. – odpowiedziałam.
- Ej, to trzeba mu nadać jakieś imię. – powiedział Harry.
Louis wziął psa do góry.
- To chłopczyk. – powiedział.
- No to ‘męskie’ imię. – powiedział Zayn.
Zaczęliśmy się zastanawiać nad imieniem dla psiaka. Ktoś
wpadł na pomysł, żeby imię było związane z drzewem, bo tam go znalazłyśmy.
- Hymmm, drzewo to tree, to może Trees (czyt. Tris)? Zapytał
Niall.
- To już chyba lepiej Kris. – zaśmiał się Louis.
- Ej, Kris to wcale nie głupi pomysł. – powiedziałam.
- Tak, ale to nie ma nic wspólnego z drzewem. – powiedział Zayn.
- Może to i lepiej, źle by się kojarzyło. – powiedział Liam.
- Ok, to będzie Kris! – powiedziałam radośnie.
Pies nagle wszedł do pokoju. Chyba zwiedzał dom. Zawołałam
psa: „Kris, chodź!” Pies popatrzył i przez chwilę i chyba nie za bardzo wiedział
o co chodzi, ale w końcu podszedł. Wszyscy bawiliśmy się z Krisem i miło spędziliśmy
czas. Zrobiło się późno. Ja wyszłam jeszcze na chwilę z psiakiem, żeby mógł załatwić
swoją potrzebę. Wróciłam do domu i poszłam spać.
_____________________________________________________________________
Strój Emm:
Piesek rasy Beagle:
Przepraszam, że nic nie dodałam. W piątek byłam na nocce u przyjaciółki a wczoraj miałam sporo nauki. Dziś dość długi rozdział, dlatego myślę, że mi wybaczycie ;*.
Pozdro ;D.
Rozdział jest po prostu Super, Ekstra, Bombowy, Niesamowity, Świetny, Nieziemski, Boski, Fantastyczny, Fenomenalny i Zajebisty.
OdpowiedzUsuńOgólnie cały blog jest Fantastyczny i już go uwielbiam. *.*
Czekam na następny rozdział.! *.*
Uwielbiam tego bloga ! <3 Czekam na następny.Zapraszam do mnie :http://lastfirstkissxx.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńRozdział jest super. Dopiero zaczęłam czytać.. ale już jestem pod wrażeniem naprawdę świetnie. : )
OdpowiedzUsuńświetny rozdział :)
OdpowiedzUsuńZapraszam do mnie:)
Ps.Zostałaś nominowana do Libster Award na:http://butyouareperfecttomee.blogspot.com/2013/01/libster-award.html
Zakochałam się w opowiadaniue. *.*
OdpowiedzUsuńCzekam na nn.**
zapraszam do mnie. ;)
http://jedno-serce-tysiace-problemow.blogspot.com/ opo. o 1D. ♥
Świetny rozdział!
OdpowiedzUsuńDobrze że wzięły tego pieska ;)
Czekam na następny,
Kocham i pozdrawiam :*
Podoba mi się i chyba zostanę ;p. Zapraszam do mnie, jeśli ktoś ma czas ;D
OdpowiedzUsuńSuper ten rozdział <3
OdpowiedzUsuńA piesek jaki śliczny *.*
Pozdrawiam <3
Olcia Styles
Nominowałam cię do Libster Award
OdpowiedzUsuńSzczegóły u mnie : irresistibleharrystyles.blogspot.com